Właśnie mam przesiadkę, wracając z Wiednia do Warszawy, w Berlinie. Jak to w Niemczech mistrzostwa świata są imprezą wszechobecną, więc jest telewizor i właśnie leci mecz Hiszpanii z Chile.
Sport bywa nieprzewidywalny, ale jedno jest pewne – wygrywają zawodnicy w danym momencie lepsi. Dokładnie to widać na ekranie, gdzie drużyna bez gwiazd, ale będąca zespołem walecznym, po prostu dominuje mistrza świata i Europy. Dokładnie to samo stało się parę dni temu, kiedy to San Antonio Spurs dobitnie pobili w finale mistrzostw koszykarskich NBA, czyli amerykańskiej ligi zawodowej, Miami Heat. I to mimo tego, że dla Miami gra pewnie najlepszy koszykarz wszech czasów LeBron James. Drugi aspekt który według mnie łączy te dwa wydarzenia jest taki, że ci z lepszą, a co za tym idzie bardziej elastyczną strategią wygrywają. Fajnie jest też obserwować, że siła woli i chęć walki również okazują się współdecydujące o zwycięstwie.
A jak jak jest w branży turystycznej? Moim zdaniem konkurencja jest bardzo ostra. Tak na prawdę każdy z nas szuka takiego momentu, aby tym innym dopiec. Klienci na tym zazwyczaj zyskują. Fajne jest też to, że z czołowych 3 graczy każdy ma zupełnie inną strategię na zwyciężanie. To jest również, zarówno dla klientów jak i partnerów handlowych i biznesowych, bardzo ciekawe i raczej korzystne.
Na koniec obecnego roku stwierdzimy, że mimo różnorodności strategii i jej egzekucji, w przeciągu ostatnich 3-4 lat osiągnęliśmy bardzo podobne wyniki. Myślę jednak, że następne 3-4 lata rozróżnią nas mocno, no i oczywiście sądzę że na naszą korzyść. Nasz rynek będzie się w najbliższych latach bardzo mocno zmieniał. Polska pojawiła się mocno na radarze linii niskokosztowych. A więc przychodzi nowy etap zmian w strategiach, w konkurowaniu. Będzie baaaaaardzo ciekawie, tego jestem pewien. Będziemy walczyć, żeby wygrać, jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, więc nic tylko do boju, go Chile go!